Przyjdź i rozpal nas, miłość nam daj…
Strumienie Miłosierdzia – taką nazwę nosi Ogólnopolskie Spotkanie Modlitewne, które właśnie przed chwilą (a mamy sobotni wieczór) zakończyło się na Szklanych Domach w Krakowie. To już dziewiąty raz, kiedy do Krakowa zjeżdżają ludzie niemal z całej Polski. Najczęściej ludzie związani z Odnową w Duchu Świętym. Pod jej bowiem auspicjami odbywają się te Spotkania.
W tym roku wziąłem w nich udział już po raz trzeci. Z racji obowiązków duszpasterskich nie mogłem być tam przez całe dwa dni. Musiało mi wystarczyć tylko kilka godzin. Tak czy inaczej, bez wątpienia zaczerpnąłem czegoś (albo Kogoś) z tego modlitewnego czuwania. Klimatu panującego dziś w cysterskim kościele na Szklanych Domach nie da się opisać. Tego trzeba doświadczyć. A doświadczenie może być porażające i zadziwiające jednocześnie.
Poczucie wspólnoty – pierwsze, co daje się odczuć w czasie takich Spotkań. Zresztą, prowadzący cały czas dbają o to, by uczestnicy – obok koncentrowania się na Panu Jezus – również zauważali stojących obok siebie braci i siostry. A więc pierwszy piękny owoc – smak wspólnoty.
Drugie moje spostrzeżenie to młodzieńczy entuzjazm wyrażany chociażby w głośnym i z serca płynącym śpiewie uwielbienia. Kiedy dziś usłyszałem w czasie Mszy św. głośne i radosne: Wszystko Tobie oddać pragnę, włosy zjeżyły mi się na ręce. To było niesamowite. Gdyby tak ludzie śpiewali na Mszach św. w swoich kościołach…
Najwięcej mógłbym tu pisać o spowiedziach. Dziś siedziałem w konfesjonale ponad cztery godziny z dziesięciominutową przerwą na wysłuchanie kazania biskupa Rysia. Nie będę jednak o spowiedziach pisał ze zrozumiałych względów. Spowiedzi piękne – głębokie, przygotowane. Kolokwialnie mówiąc, aż się chciało słuchać…
Pewnie, że zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że dla kogoś te Spotkania to tylko duchowe fajerwerki. Że to tylko takie granie na ludzkich emocjach, bo jest muzyka, śpiew, łzy, spontaniczność, mówienie językami, niekontrolowane wybuchy śmiechu. Duchowe fajerwerki – tak mówią niektórzy – po których często niewiele zostaje.
Taki zarzut – jako duszpasterz Odnowy w Duchu Świętym – słyszę nieraz i jestem świadomy tego, że tak rzeczywiście w niektórych przypadkach może być. Jednak patrzenie na te Spotkania tylko w takich kategoriach bardzo zubożałoby to, co rzeczywiście się tam dzieje. Są łzy, jest spontan, to prawda. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że jest tam też obecny Duch Święty. Jeśli ktoś nie wierzy, niech wpisze sobie już dziś do kalendarza przyszłoroczne Strumienie. Będą jak zwykle w ostatni weekend września.