Bo zazdrość nie wie, co sen… I po cichu zabija – Jacek Kaczmarski ,,Siedem grzechów głównych”
Okazuje się, że nawet mój ulubiony – oczywiście obok św. Piotra – Apostoł miał w swojej apostolskiej karierze tzw. ciemne pięć minut. Właśnie od tych kompromitujących Jana chwil zaczyna dziś swoją Ewangelię św. Marek. Oto jak relacjonuje:
,,Jan powiedział do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.”
Dziwna postawa Jana. Zrozumiemy ją lepiej, kiedy przypomnimy sobie te momenty z Ewangelii, w których mowa jest o tym, że Apostołowie – mimo szczerych chęci – nie mogą zdziałać cudu i wyrzucić z kogoś złego ducha. Po ludzku porażka… Totalna klapa…
A oto dzisiaj dowiadujemy się, że gdzieś za Apostołami chodzi ktoś, kto nie tylko nie należy do grona Apostołów, ale nawet bez problemu wyrzuca złe duchy. Delikatnie mówiąc, Apostołów musiało to ruszyć. Zabronili więc nieznajomemu takiej działalności. Więcej, Jan z dumą opowiada Jezusowi o tej sytuacji i najwyraźniej poczytuje to sobie za zasługę. Tymczasem reakcja Jezusa jest bardzo jednoznaczna.
Zatrzymajmy się nad tym, skąd u Jana takie emocje… Odpowiedź jest prosta. On był po prostu zazdrosny. Więcej, zazdrośni byli i inni Apostołowie (św. Marek oszczędził biedakom kompromitacji i poza Janem nie wymienił z imienia nikogo więcej), mowa jest przecież o liczbie mnogiej: widzieliśmy i zabranialiśmy.
Ci, którzy byli uczniami Jezusa 2000 lat temu nie byli wolni od zazdrości. Ci, którzy są uczniami Jezusa dzisiaj niczym nie różnią się od pierwszych Apostołów. Dotyczą nas dokładnie te same grzechy. Również grzech zazdrości. Skąd ona się bierze?
Zawsze tylko i wyłącznie z porównywania się z innymi. Ten grzech rodzi się zawsze wtedy, kiedy bardziej patrzymy na to, co ma ktoś inny, jaki jest, co otrzymał i czym dysponuje, a zapominamy o tym, by w kluczu wdzięczności Panu Bogu popatrzeć na to, co sami otrzymaliśmy. W różnego rodzaju zestawieniach siebie z innymi często wypadamy kiepsko. Zawsze przecież znajdzie się obok ktoś, kto ma więcej, umie bardziej, zdobywa szybciej, itp.
Co zatem zrobić, by grzech zazdrości nie stawał się naszym udziałem?
Po pierwsze unikać wszelkich porównywań jednych z drugimi. W myśl zasady: ,,Patrz na siebie, będziesz w niebie.” Po drugie, jeśli już koniecznie musimy się z kimś porównywać, to trzeba pamiętać o właściwej kolejności. Najpierw patrzę na to, co ja od Boga otrzymałem i za co ja mogę być Mu wdzięczny. Dopiero później – kiedy uświadomię sobie, jak bardzo zostałem przez Boga obdarowany – mogę popatrzeć na to, co otrzymali inni. Kolejności tej nie wolno zmieniać i nie wolno zapominać o wspomnianej wdzięczności Panu Bogu.
Dostrzeżenie tego, co się samemu otrzymało i umiejętność dziękowania Bogu za wszelkie dobro, powinny nam pomóc w unikaniu grzechu zazdrości. Pokora i wdzięczność wobec Pana Boga wydają się w tym wypadku najlepszym antidotum na wspomniany grzech. Grzech, którzy – warto podkreślić to na koniec – jest najgłupszym grzechem, bo uderza nie w kogo innego, tylko w nas samych. Uderza i rani… Tylko głupiec zgadza się na to, by samemu pozwalać się ranić.