Rok Życia Konsekrowanego – cz. III
Czymś, co charakteryzuje i wyróżnia osoby konsekrowane spośród innych osób należących do Kościoła, są śluby zakonne. Poprzestanie tylko na samym ich wyliczeniu to jednak za mało. Czym są śluby zakonne? Do czego zobowiązują? O tym wszystkim w dzisiejszym wpisie.
Śluby zakonne inaczej nazywane także radami ewangelicznymi są – jak pisze w adhortacji Vita consecrata Jan Paweł II – owocem szczególnej zażyłości człowieka powołanego z Bogiem, który powołuje. Jeśli – mówiąc o ślubach zakonnych – nie popatrzymy na nie przez pryzmat wiary i wspomnianej zażyłości, spłycimy ich sens i sprowadzimy je tylko do czegoś na wzór wyrzeczenia i ofiary. To jednak będzie tylko czysto ludzkie rozumienie tego zagadnienia. Owszem, śluby zakonne, a co za tym idzie swoista rezygnacja z życia w małżeństwie (ślub czystości), rezygnacja z posiadania (ślub ubóstwa) i z decydowania o sobie (ślub posłuszeństwa) mają posmak wyrzeczenia i ofiary. Jeśli jednak zatrzymamy się tylko na takiej interpretacji ślubów, ogołocimy życie konsekrowane z czegoś niezwykle istotnego. Ogołocimy je z prawdy o tym, że przecież jest ono zawsze przede wszystkim próbą naśladowania życia samego Jezusa.
We wspomnianej adhortacji czytamy: ,,Przez profesję rad ewangelicznych osoba konsekrowana nie tylko czyni Chrystusa sensem swojego życia, ale stara się też odtworzyć w sobie – w miarę możliwości – tę formę życia, jaką obrał sobie Syn Boży przyszedłszy na świat.” Jeśli więc osoba konsekrowana zapomni o uczynieniu Chrystusa sensem swojego życia i nie spróbuje Go naśladować, szybko okaże się, że życie konsekrowane jest tylko pasmem ciągłych rezygnacji i wyrzeczeń. Będzie to jednak obraz życia konsekrowanego bardzo nieprawdziwy i wypaczony.
Jezus wzywa do życia w czystości. Nie chodzi tutaj tylko o powszechne znaczenie tego wezwania. Do życia w czystości przecież wezwany jest na mocy przykazań każdy wierzący.
W kontekście osób konsekrowanych na sprawę ślubu czystości należy spojrzeć nieco szerzej i zauważyć, że od osoby konsekrowanej Jezus (również Kościół) domaga się czegoś więcej. Domaga się bezżeństwa (celibatu) i służenia Bogu i ludziom sercem niepodzielnym. Zachowując dziewictwo – pisze Jan Paweł II – osoba konsekrowana przyjmuje do swojego serca dziewiczą miłość Chrystusa i wyznaje Go wobec świata jako Jednorodzonego Syna, jednego z Ojcem (16). A zatem chodzi tutaj o jedność i niepodzielność. Można powiedzieć, że Jezus na mocy tego właśnie ślubu chce zagwarantować sobie to, że będzie On jedyną i najważniejszą miłością w życiu osoby konsekrowanej.
W dobie licznych głosów postulujących zniesienie celibatu dla duchowieństwa, zakonny ślub czystości nie jest zagrożony. Choć łączy je wspólny mianownik (bezżeństwo), są to dwie różne rzeczywistości. Choćby z tej prostej przyczyny, że choć o celibacie mówiono już od VIII w., to jednak oficjalnie wprowadzono go w Kościele dopiero za pontyfikatu Grzegorza VII w XI w. Ślub czystości natomiast ma o wiele dłuższą tradycję i o wiele głębsze teologiczne uzasadnienie.
Obok czystości każda osoba konsekrowana składa także ślub ubóstwa. Jest to jedna z bardziej widocznych różnic między duchowieństwem diecezjalnym a osobami zakonnymi. Składając ten ślub – czytamy w Vita consecrata – osoba konsekrowana wyznaje Jezusa, który wszystko otrzymuje od Ojca i z miłością wszystko Mu oddaje (zob. 16). Stopień ślubowanego ubóstwa regulują wewnątrzzakonne dokumenty zwane oficjalnie Konstytucjami i Regułami danej rodziny zakonnej. Dla przykładu kilka zdań z pijarskich Konstytucji zakonnych: Uroczysty ślub ubóstwa, przez który naśladujemy ubogiego Chrystusa, wymaga od nas, abyśmy nie tylko wyrzekali się osobistego prawa nabywania i posiadania, lecz także tracili samą zdolność do tego, pracą zarabiali na rzeczy konieczne do życia, zachowali umiar w sprawach materialnych i używali ich w należytej zależności od właściwych przełożonych, a wszystko, co zyskujemy przez naszą zaradność, pracę, emeryturę i jakimkolwiek innym tytułem, wnosili do kasy wspólnej.
Warto dodać, że choć zakonnicy zobowiązani są do ubóstwa, ich praca i zaangażowanie na rzecz innych nie powinny na tym ucierpieć. Już Kalasancjusz, który w temacie ubóstwa był bardzo radykalny, zachęcał do troski o to, by na ubóstwie zakonników nie ucierpiały dzieci (np. ubóstwo nie mogło stać się powodem braku ołówków w szkole). Wszystko zatem, co mają zakonnicy (np. samochód), traktują jako narzędzie pracy i nie posiadają tego na własność.
Trzeci ślub zakonny to posłuszeństwo. Żeby dobrze zrozumieć tę radę ewangeliczną, trzeba znów spojrzeć na relacje Jezusa do Boga Ojca. W relacji tej widać bezgraniczne zaufanie, a co za tym idzie posłuszeństwo. W życiu Jezusa objawiało się ono nie tylko w głoszeniu Słowa i czynieniu znaków, ale przede wszystkim w bolesnej Męce i Śmierci. A zatem Jezus dał nam przykład posłuszeństwa do końca. Również osoby konsekrowane – decydując się na życie w posłuszeństwie – wybierają tę drogę na dobre i na złe. Zgoda na to, by inni (przełożeni) decydowali za mnie o miejscu i sposobie mojej pracy i posługi wymaga od zainteresowanego wielkiej wiary w to, że decyzja przełożonych jest wolą samego Boga. Ta wiara sprawia, że misja danej rodziny zakonnej może być kontynuowana i może się rozwijać. Brak wiary w to, że decyzja przełożonego jest odzwierciedleniem woli Bożej może doprowadzić do braku posłuszeństwa i niepotrzebnego podziału we wspólnocie.
Warto chyba tutaj – na zakończenie tych rozważań – przywołać słowa z Drugiego List św. Pawła Apostoła do Koryntian: Radosnego dawcę miłuje Bóg (2 Kor 9,7). Jeśli w życiu osoby konsekrowanej zabraknie odzwierciedlającego się w wypełnianiu ślubów owego radosnego dawania siebie, wówczas życie zakonne stanie się prawdziwą udręką. A to nie będzie miało z powołaniem już nic wspólnego. Warto więc – może właśnie po lekturze tego tekstu – w swojej modlitwie wspomnieć o tych konsekrowanych osobach, których życie zakonne przestało już cieszyć…