W ręku Stwórcy…

Przez skierowane na wschód okno mojego pokoju niemal pół nocy oglądałem burzowe błyski. Nie mogłem zasnąć, choć zazwyczaj problemów z bezsennością nie mam. Niebo przecinane piorunami robiło niesamowite wrażenie. Oczywiście, pod warunkiem, że oglądało się je z bezpiecznej odległości, z perspektywy wygodnego łóżka w cieplutkim domu.

Kiedy rano usłyszałem, jak tragiczny jest bilans tego, co tej nocy oglądałem przez okno, pomyślałem, że Bogu coś jednak wymsknęło się spod kontroli. Czyżby Stwórca nad czymś dziś nie zapanował?

Kiedy ginie ktoś w samochodowym wypadku, łatwo wytłumaczyć sobie tragedie winą człowieka, brawurą, alkoholem, prędkością. Kiedy odchodzi człowiek chory, łatwo złożyć tę śmierć na karb choroby, różnych powikłań, starości, niezdrowego stylu życia czy innych zaniedbań.

Ale kiedy ktoś (ktoś tak młody, jak te dwie harcerki) traci życie w sytuacji takiej jak ta dzisiejsza, trudno tu obwiniać kogokolwiek. Najłatwiej chyba obwinić siły natury i samego Pana Boga. Osobiście chcę wierzyć, że nic Mu się tej nocy z ręki nie wymsknęło. Ale skoro tak, dlaczego ta tragedia?

To jakiś kolejny sprawdzian dla nas. Dla mnie… Sprawdzian z wiary… Sprawdzian, który tym łatwiej oblać, im trudniej racjonalnie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.