W narzędziowni Pana Boga…

– Dobrze, że właśnie ksiądz przyszedł. Muszę coś księdzu powiedzieć – usłyszałem, gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi kolejnego ,,kolędowego” mieszkania.

– Pewnie jakaś reklamacja. Może jakaś nieścisłość teologiczna w kazaniu – zacząłem się zastanawiać nad tym, co też za chwilę usłyszę. Pomodliliśmy się wspólnie. Pobłogosławiłem i porządnie skropiłem mieszkanie gospodarza. Usiedliśmy. Nie zdążyłem jeszcze dobrze zerknąć w kartotekę, gdy usłyszałem:

– Proszę księdza, ja prawie czterdzieści lat nie chodziłem do kościoła. Prawie wcale. Na rekolekcjach nie byłem od dziecka. Ale w grudniu teraz poszedłem. Dzięki księdzu.

Spojrzałem na rozmówcę, a on ciągnął dalej:

– W grudniu zmarła moja mama. Poszedłem do kancelarii zamówić pogrzeb i kiedy wychodziłem już przez bramę, zatrzymałem się przy gablocie. Spojrzałem na plakat zapraszający na rekolekcje. Te, które ksiądz w naszej parafii prowadził. Przeczytałem hasło: ,,Kimże ja jestem, Boże, że doprowadziłeś mnie aż dotąd?” I wtedy nagle poczułem, że to jest to pytanie, które ja od kilkudziesięciu lat sam sobie stawiam. Kimże ja jestem? Wiedziałem, że jestem nikim, jestem wielkim grzesznikiem.

Popatrzyłem na twarz gospodarza. Emocje, wzruszenie. Próbowałem wyrecytować pobożną formułkę o tym, że przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale mój rozmówca zaczął dalej:

– Przez kilka dni siedziało mi to pytanie w głowie i nie mogłem doczekać się początku tych rekolekcji. Poszedłem pierwszego dnia. Posłuchałem… A ksiądz wtedy mówił o tym, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. I że nie możemy zrobić w życiu niczego, co sprawiłoby, że Bóg przestałby nas kochać, albo kochałby nas mniej. Poczułem, że są to słowa do mnie. Chodziłem na nauki przez wszystkie trzy dni. A ostatniego dnia poszedłem do spowiedzi. Teraz już ksiądz wie, dlaczego tak cieszę się, że to właśnie ksiądz do mnie przyszedł. Chciałem księdzu podziękować.

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Bo co miałem powiedzieć? Miałem się przyznać, że z całych tych rekolekcji pierwszą rzeczą, którą bym jeszcze wczoraj zmienił było właśnie to hasło? Do wczoraj głupio myślałem, że było ono jakieś mało ,,zachęcające.” Jakieś górnolotne, bardzo kościółkowe. A ten człowiek potrafił dzisiaj zacytować mi je całe z pamięci.

Mija właśnie miesiąc od tamtych rekolekcji. Pan Bóg każe mi dzisiaj do tego wrócić. Tak, jakby chciał powiedzieć: ,,Piotrek, nie ty, mądralo, przemieniasz ludzkie serca. Ja je przemieniam Moim Słowem. Ty jesteś tylko narzędziem.”

Bogu dzięki… I temu Panu dzięki, że pozwolił mi o tym mówić i nie nakazał zatrzymać tego tylko dla siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.