Widzialne owoce papieskich pielgrzymek…
Dwa tygodnie temu w jednym z warszawskich kościołów słyszałem dość ciekawe kazanie. Celebrans – bazując na swoim własnym doświadczeniu i na kościelnych statystykach – wyprowadził tezę mówiącą o tym, że po każdej papieskiej pielgrzymce do Polski seminaryjne i nowicjackie mury zapełniały się bardziej niż zwykle.
Dla przykładu podał rok 1979. Po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie na pierwszy rok zgłosiło się w sumie ponad stu kandydatów, z czego po latach formacji ponad sześćdziesięciu z nich przyjęło święcenia kapłańskie.
Okazuje się, że pierwsza pielgrzymka papieża do naszej Ojczyzny nie była żadnym fenomenem. Takie samo bowiem zjawisko bumu powołaniowego odnotowywano za każdym razem, ilekroć Jan Paweł II stawał na polskiej ziemi. Bardzo podobnie było wówczas, gdy do Polski przyjechał papież Benedykt XVI.
Pielgrzymki papieży i sprawę powołań można więc dość śmiało ze sobą łączyć. W czym tkwi niezwykłość tego zjawiska? Może w atmosferze panującej podczas spotkania z papieżem? Może w słowach, które wypowiada? Może w emocjach i młodzieńczym entuzjazmie, który domaga się tylko jakiegoś ukierunkowania i utwierdzenia? To wszystko jest Bożą tajemnicą. I niech nią pozostaje.
Ważne jednak, żebyśmy już dziś pomogli rodzącym się powołaniom. W tych dniach, kiedy tak bardzo modlimy się o bezpieczny przebieg Światowych Dni Młodzieży, warto także dorzucić do modlitwy intencję o nowe i piękne powołania. Niech one będą, bo wszyscy ich potrzebujemy. Bo potrzebuje ich Kościół i nasza Ojczyzna.