Życie oddać czy oddawać…

Chodzą za mną słowa z wczorajszej Ewangelii: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje… Tyle razy czytałem te słowa i jakoś nigdy nie robiłem sobie rachunku sumienia z tego, co one ze sobą niosą. Dziś się nad tym bardziej zastanowiłem.

Życie swoje oddaje… Komu? Gdzie? W jakich sytuacjach? Jezus w tej wczorajszej Ewangelii mówi: ,,… życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”, ale przecież zanim przejdziemy do przykazania miłości bliźniego, najpierw trzeba dotknąć miłości Boga.

I znów kolejne pytania: Ile czasu oddaje Bogu? Czy rzeczywiście życie moje Mu oddaję? W dniu ślubów zakonnych i święceń tak właśnie zrobiłem, ale jak to wygląda dziś? Ile czasu w ciągu dnia jest dla Niego?

Wiele pytań się rodzi na kanwie tej wczorajszej Ewangelii. A do tego jeszcze ta dzisiejsza uroczystość, w czasie której Łukasz przyjmie święcenia kapłańskie, a Przemek, Dawid i Emil staną się diakonami.

Znów wrócą wspomnienia, różne myśli, pytania… I znów okazja do zrobienia sobie mocnego postanowienia, by… życie swoje oddać. Nie, nie oddać… By życie swoje oddawać… Coraz bardziej: sekunda po sekundzie, minuta po minucie, dzień po dniu.

Raz wybrawszy, w każdej chwili wybierać muszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.