Absolucja? A co to takiego?

O księdzu Jurku Kozłowskim słyszała już cała Polska. Trudno się dziwić. Feralnego dnia (choć to jednocześnie wspomnienie Matki Bożej Królowej) znajdował się w centrum wydarzeń na Giewoncie. A że sam raniony przez pioruny nie zapomniał o tym, kim jest i nawet tam pełnił swoją kapłańską posługę, w oczach wielu uchodzi dziś za bohatera. I dobrze, choć – jak sam mówi – robił to, co robić powinien. 


Co jakiś czas słyszymy o tym, że któryś kapłan udziela tzw. zbiorowego rozgrzeszenia czy – by wyrazić się bardziej fachowo – absolucji wielu równocześnie penitentów bez uprzedniej indywidualnej spowiedzi. Podobny do tego z Giewontu przypadek mieliśmy 1 listopada 2011 roku, kiedy na lotnisku Okęcie w Warszawie lądował samolot bez wysuniętego podwozia (bez kół). Obecny wówczas na pokładzie redemptorysta o. Piotr udzielił pasażerom absolucji.

Czym jest absolucja i co świeccy powinni wiedzieć na jej temat? O tym wszystkim w poniższym artykule.

Absolucja to inaczej rozgrzeszenie. Zwykle otrzymujemy je w konfesjonale podczas tzw. spowiedzi indywidualnej. Są jednak takie sytuacje, w których spowiedź indywidualna jest niemożliwa – np. bliskie niebezpieczeństwo śmierci – i wówczas kapłan może udzielić rozgrzeszenia zbiorowego czyli absolucji wielu osobom równocześnie.

Kapłan udzielający absolucji powinien:

1. W miarę możliwości uświadomić ludziom, że mogą w obliczu zaistniałej sytuacji przyjąć rozgrzeszenie (nie jest to wymagane, a do tego jest nieraz bardzo trudne, np. kiedy śmierć zbliża się nieubłaganie i liczy się każda sekunda).

Ps. Warto w tym punkcie wskazać na pewne niebezpieczeństwo. Uświadamianie ludziom tego, że za chwilę mogą umrzeć może być ryzykowne, bo może spowodować ogólną panikę. O tym każdy kapłan musi pamiętać.

2. Wezwać osoby, które chcą otrzymać absolucję do żalu za grzechy.

3. Wzbudzając intencje udzielenia rozgrzeszenia wypowiedzieć formułę rozgrzeszenia (w liczbie mnogiej), przy czym – z powodu braku czasu – wystarcza tylko jej ostatnie zdanie: ,,I ja odpuszczam wam grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.” Ważne, by udzielanie rozgrzeszenia, tak jak sprawowanie innych sakramentów, dokonywało się na głos, a nie tylko w myślach kapłana.

Z punktu widzenia kapłana to tyle. Oczywiście, byłoby idealnie, gdyby cały obrzęd mógł być poprzedzony krótką katechezą i wyjaśnieniem wiernym tego, do czego w wyniku zbiorowej absolucji są zobowiązani. Na to jednak zwykle nie ma czasu. Dlatego właśnie dziś ten wpis i garść koniecznych wyjaśnień, bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy i gdzie zaskoczyć nas może taka sytuacja.

Wierni przyjmujący zbiorową absolucję – aby rozgrzeszenie było ważne – muszą:

1. Mieć odpowiednią dyspozycję tzn. wzbudzić w sobie głębokie pragnienie odrzucenia grzechów, które popełnili i chęć powrotu do Boga. Myślimy tutaj o żalu za grzechy i o mocnym postanowieniu poprawy. O rachunku sumienia nie myślimy, bo w niebezpieczeństwie śmierci zwyczajnie nie ma na to czasu.

2. Mieć właściwe postanowienia dotyczącego tego, że – jeśli przeżyją – jak najszybciej wyznają wszystkie swoje ciężkie grzechy w spowiedzi indywidualnej. Ten punkt zamknąć możemy w czwartym warunku dobrej spowiedzi: szczera spowiedź.

I teraz rzecz najważniejsza: tylko spełnienie obydwu tych warunków (tj. dyspozycja i postanowienie) przez mającego przyjąć rozgrzeszenie sprawia, że absolucja jest ważna czyli że rozgrzeszenie jest ważnie udzielone i przyjęte. Jeśli ktoś – nawet w momencie niebezpieczeństwa śmierci – nie dopełniłby któregoś z tych dwóch warunków (np. postanowiłby sobie, że jeśli przeżyje, nie pójdzie do spowiedzi indywidualnej) absolucja zbiorowa udzielona w momencie zagrożenia życia jest dla tej konkretnej osoby nieważna czyli grzechy nie zostają odpuszczone.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.