Bierzcie i jedzcie. To jest Ciało Moje…

Wszystko zaczęło się wieczorem 12 czerwca – w oktawie Bożego Ciała. W kościele parafialnym rozpoczynało się właśnie nabożeństwo czterdziestogodzinne. Przez cztery kolejne wieczory trwało wystawienie i adoracja. W kościele modliło się wielu wiernych. Proboszcz wystawił Najświętszy Sakrament i prowadził różaniec. Nagle 10-letni ministrant gorzej się poczuł i stracił przytomność. Podbiegł do niego zakrystianin, by udzielić mu pierwszej pomocy. W kościele byli obecni rodzice dziecka, którzy zabrali je do domu. Ministrant był drobnym chłopcem, więc sądzono, że stracił przytomność z powodu jakiegoś osłabienia. Tymczasem chłopak w domu wyznał rodzicom, że zemdlał, ponieważ w konsekrowanej hostii ujrzał twarz mężczyzny, który na niego patrzył. Matka, nie wiedząc, co sądzić o opowieści syna, udała się do proboszcza, by podzielić się z nim tym, co usłyszała. ,,Dzisiaj rano wszystkie mamy mają dzieci z wizjami” – podsumował proboszcz. Dziesięcioro dzieci wcześniej – jeszcze w kościele – opowiadało proboszczowi o tym, że z hostii patrzył na nich jakiś mężczyzna. Wspomniany ministrant był jedenasty. Nie mógł on wiedzieć o relacjach pozostałych dzieci, ponieważ po omdleniu rodzice zabrali go od razu do domu i nie widział się od tego czasu z żadnym z kolegów.

Między innymi taką właśnie – mrożącą krew w żyłach – historię z 1828 r. przywołuje w swojej książce pt. ,,Objawiona obecność” Sylwia Palka. To tylko jedno z 56 opowiadań o cudach eucharystycznych, jakie przez całe wieki aż do dziś, dokonują się w różnych miejscach świata. Książka rozpoczyna się od opisów cudów, które miały miejsce w Polsce: Sokółka, Głotowo, Kraków, Jankowice Rybnickie, Bisztynek, Dubna, Częstochowa i inne.

Niestety, o większości z tych miejsc i o cudach, które nazywamy eucharystycznymi, nie mamy zielonego pojęcia. W wielu jednak z nich są bardzo konkretne dokumenty potwierdzające cudowne, nie dające się wytłumaczyć, znaki eucharystyczne. I o tym właśnie pisze Sylwia Palka.

Książkę ,,Objawiona obecność” polecam każdemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.