Czas ucieka, wieczność czeka na człowieka…

,,Zapraszam Cię na rekolekcje” – ostatnio tak zaczynających się maili rozsyłam dziesiątki. Szczególnie do tych, którzy kiedyś deklarowali chęć wzięcia udziału w naszych rekolekcjach.
,,Niestety, proszę Ojca, nie dam rady. Nie mam teraz czasu. Może następnym razem” – średnio osiem na dziesięć maili wraca do mnie właśnie z taką odpowiedzią.

z5W zakrystii przypominam ministrantom o kolejnej zbiórce. W odpowiedzi słyszę: ,,Proszę ojca, nie będę, bo nie mam czasu. Ale na następną zbiórkę postaram się przyjść” – słyszę na pocieszenie.

W konfesjonale pytam czasem: ,,Dlaczego ostatnia pani spowiedź była ponad rok temu? Co się stało”? I co słyszę? ,,A bo widzi ksiądz, ja pracuję i to pewnie przez ten brak czasu.”

Szczerze? Mam dość takich tłumaczeń. Wszystkim chcę głośno i wyraźnie powiedzieć: Mam dość tłumaczenia wszystkiego brakiem czasu. Czy czyta ten wpis ktoś, kto ma choć odrobinę wolnego czasu?

z4Już dawno daliśmy się omotać zegarkom i kalendarzom. Na każdym kroku patrzymy na zegarki, do terminarzy wpisujemy kolejne daty, wydarzenia, spotkania.

Czasem się zastanawiam, czy rzeczywiście czas jest winien temu, że nie mamy czasu. A może to tylko taka wygodna dla wielu wymówka?

Tak bardzo chciałbym nie słyszeć już od rodziców, że ich dzieci nie mają czasu… z2Jeśli teraz go nie mają, to kiedy on będzie? W gimnazjum, na studiach, w życiu dorosłym? Może zamiast tłumaczyć się brakiem czasu, warto sprawić, by dzieciaki miały choć trochę normalne dzieciństwo. By nie miały dziesiątek zajęć pozalekcyjnych. Z doświadczenia wiem, że o wiele lepsza dla dziecka – zamiast kolejnej lekcji szermierki, tańca czy karate – będzie spokojnie zjedzona razem z rodzicami kolacja i choć krótka rozmowa o tym, co było w szkole.

Szczęśliwi, którzy takie doświadczenia mają…