Małe wcale nie znaczy gorsze…

Czasem wystarczy tylko jedno spotkanie. Czasem wystarczy jedno zdanie, jeden czyn i życie człowieka w mgnieniu oka staje się inne. Zmienia się diametralnie. To może być zmiana na gorsze – zmiana, która staje się ludzkim dramatem. Ale to może być też zmiana na lepsze. I to nawet o 180 stopni.

Właśnie tak zmieniło się życie bohatera dzisiejszej Ewangelii – Bartłomieja (J 1,45–51). Wiemy, że spotkał się z Filipem, od którego usłyszał o Jezusie. Pełen podejrzeń (,,Czy może być co dobrego z Nazaretu?”) postanowił zaryzykować i dać się zaskoczyć. No i zaskoczenie było. Totalne… Wspomina o tym Jan Ewangelista.

 Można puścić nieco wodze fantazji i spróbować oczyma wyobraźni zobaczyć to, czego Jan nie opisuje. Można dostrzec zdziwienie na twarzy Bartłomieja. I ten entuzjazm, który przepełnia serce Filipa. ,,Chodź i zobacz” – te słowa musiały być wręcz wykrzyczane. Bo przecież radości ze spotkania z Jezusem nie sposób zatrzymać tylko dla siebie. Nie sposób udawać, że nic się nie stało.

Może też masz doświadczenie takiej zmiany. Nie mówmy o zmianach na gorsze. Pomówmy o dobrej zmianie. Zmianie, która zaczęła się w chwili jakiegoś – może nawet czasem przelotnego – spotkania. Może początkiem było jakieś zdanie, jakiś gest, na pozór nic wielkiego. Bóg przecież zawsze lubił małe rzeczy, więc i w tej przestrzeni naszego życia nie przestaje posługiwać się tym, co małe, nieistotne, niemal niezauważalne.

I do tego samego zaprasza nas. Zaprasza do robienia rzeczy małych. Do zmieniania swojego życia małymi krokami, do okazywania miłości w małych gestach. Małe wcale przecież nie znaczy gorsze. To przecież małe krople drążą skałę i dopiero po czasie okazuje się, że to wszystko rodzi wielkie owoce.

Jedno spotkanie, jedno słowo, jeden gest… Mogą odmienić moje życie. Ale i ja – poprzez moje słowa i gesty – każdego dnia mogę odmieniać życie innych. Mogę sprawiać, że będzie stawało się niebem. Ale równie dobrze mogę zamieniać czyjeś życie w prawdziwe piekło.

 

 

One thought on “Małe wcale nie znaczy gorsze…

  • 31 sierpnia 2016 o 7:20 pm
    Permalink

    I na szczęście zawsze i w każdej chwili z ostatniego zdania możemy się ewakuować (póki żyjemy), bo tak samo, jak piekło się czyni, piekło się niweczy – jedno spotkanie, jedno słowo, jeden gest… Tak , jak w relacji z Jezusem (w sakramencie pokuty), tak w relacji z drugim człowiekiem (5 warunków). Bo Niebo jest na wyciągnięcie dłoni. Trzeba tylko zrobić (adekwatny) ruch – jedno spotkanie, jedno słowo, jeden gest… Jakie to proste. A jakie potem radosne. Pstryk! I po piekle ani śladu. Do stracenia nie ma nic, a do wygrania NIEBO! … które czeka 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.