Na świeczniku czy na celowniku?


Pan Jezus dzisiaj mówi nam w Ewangelii, że nie stawia się światła pod korncem ani pod łóżkiem. Światło jest po to, by oświetlać i dawać ciepło.

Przypominam mi się ten moment z obrzędu chrztu św., kiedy ojcowie chrzestni zapalają od paschału swoje świece. Niektórzy robią to z drżącymi rękoma. Trudno powiedzieć, czy te ręce drżą z przejęcia, ze stresu i zdenerwowania, czy po prostu ze świadomości odpowiedzialności, jaką na siebie wtedy biorą. Jedno jest pewne – bez względu na poziom świadomości ojca chrzestnego, odpowiedzialność za ,,podtrzymywanie tego światła” jest ogromna.

Pewnie właśnie dlatego Jezus mówi o potrzebie troski o to światło. Z doświadczenia jednak wiem, że stać na świeczniku bardzo często równa się stać na celowniku. Jeśli światło stoi na widocznym miejsce, to oślepia tych, którzy tego światła nie chcą. I wówczas świecznik staje się celownikiem. Sam czasem tego doświadczam. Pewnie nie tylko ja. Nie jest to na pewno powód do dezercji, do chowania przysłowiowej głowy w piasek, albo ewangelicznego kaganka pod łóżko. Przeciwnie. Im bardziej w nas celują i uderzają, tym bardziej musimy oślepiać ich światłem Bożej Miłości. Pytanie tylko, czy stać nas na to….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.