Po pięknie stworzeń poznaje się Stwórcę…

Wczoraj mój artykuł z gazetki parafialnej par. Najświętszego Imienia Maryi, a dziś z gazetki par. Matki Bożej Ostrobramskiej. Też wakacyjnie…


Człowiek, odkąd tylko zaczął stawiać na ziemi swoje pierwsze kroki, bacznie obserwował otaczającą go rzeczywistość. Już Księga Rodzaju opisuje niezwykłe doznania pierwszych rodziców, gdy – postawieni w samym centrum rajskiego ogrodu – mogli przyglądać się z bliska pięknu stworzonego świata. I choć z ich ust nie pada wprost żadne słowo zachwytu nad pięknem stworzenia (może poza krótkim westchnieniem Adama na widok Ewy: ,,Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała” (Rdz 2,23a)), to jednak trudno wyobrazić sobie, by pierwsi rodzice pozostawali obojętni na to, co z woli Stwórcy stało się ich udziałem. Wszystko to, co w raju mogli oglądać z bliska, docenili jeszcze bardziej w momencie, kiedy musieli opuścić Eden.

Pierwsi rodzice nie mieli problemu z przyjęciem prawdy o tym, że to Bóg jest Stwórcą otaczającego ich świata. Na przestrzeni wieków pojawiali się jednak tacy, którym prawda o Bogu Stwórcy zwyczajnie nie mieściła się w głowie. Kolejni filozofowie i myśliciele (niektórzy z nich dziś określają się mianem ateistów) próbowali i wciąż próbują formułować różne pytania i w inny niż Boża ingerencja sposób tłumaczyć powstanie tego, co wokół nas.

My, jako ludzie wierzący, również możemy postawić pewne pytania: Kto – jeśli nie Bóg – byłby w stanie stworzyć coś tak niesamowitego? Kto – jeśli nie Bóg – mógłby z tak wielką precyzją wszystko wymyślić i nadać temu wszystkiemu tchnienie życia? Choćby fakt, że po dniu następuje noc, a po największej nawet burzy kiedyś znów wychodzi słońce… Dla człowieka wierzącego wszystko jest jasne: Stwórcą jest Bóg.

Bardzo dosadnie o ludziach, którzy szukają początku tego świata gdzieś poza Bogiem, wyraża się autor natchniony w trzynastym rozdziale Księgi Mądrości: Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy (…) Z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę. (Mdr 13, 1.5)

Rzeczywiście, Boga można odkrywać i poznawać przez doświadczenie otaczającego nas świata: poprzez doświadczenie jego piękna, panującej w nim harmonii i porządku. Ale warto także zauważyć, że również świat możemy poznawać (i w konsekwencji bardziej rozumieć) dzięki doświadczeniu Boga w naszym życiu. On jest nie tylko Stwórcą, ale także Interpretatorem otaczającej nas rzeczywistości. I tak, jak człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa (Jan Paweł II), tak otaczającego nas świata nie można zrozumieć w oderwaniu od osoby Stworzyciela. Boga, który jest Miłością.

Zachwyt nad tym, co określamy mianem natury, nie może przysłonić nam odpowiedzialności za dzieło stworzenia. Tym bardziej, że natura jest szczególną przestrzenią spotkania człowieka z Bogiem. O tej odpowiedzialności przypomniał nam w encyklice Laudato si papież Franciszek. Odwołując się do Biedaczyny z Asyżu zachęcił do tego, by na otaczający nas świat popatrzeć jak na wspaniałą księgę, w której ,,Bóg do nas mówi i przekazuje nam coś ze swego piękna i dobroci.”

Świat jest wspaniałą księgą, którą można otwierać i czytać. Wiele na ten temat mogliby powiedzieć nam ludzie młodzi – ostrożni, a jednocześnie ciekawi i niezwykle szybko chłonący to, co świat im dziś proponuje. Czy w kontekście tego my, dorośli, mamy jeszcze coś do zrobienia? To, oczywiście, pytanie retoryczne. Tę wspaniałą księgę, jaką jest otaczający nas świat (z panującymi weń prawami natury), musimy czytać wspólnie – dorośli i młodzi. Musimy sobie nawzajem uświadamiać, że wobec daru stworzenia mamy nie tylko prawa i przywileje, ale również – a może przede wszystkim – obowiązki i zadania.

Wielu już dzisiaj o tym nie pamięta. To m.in. dlatego tak często mówi się dziś o degradacji środowiska i potrzebie ochrony przyrody. Dorośli i młodzi muszą tę księgę czytać razem. Dla naszego wspólnego dobra. Bo jak mówi znane polskie powiedzenie: choć młodzi biegną szybciej, to jednak dorośli lepiej znają drogę.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.